Dziękuję Ci ciało

Staję na macie i widzę, że nie zrobiłam pedicure, zapomniałam ogolić nogi, pachy, a w tym staniku mam fałdki bo za mocno opina moje ciało. Z legginsów też wystaje smutny muffin.

Widzę na macie obok piękne, wysportowane, elastyczne, silne ciało i czuję się karykaturalnie bo wiem, że tak nie wyglądam. Karcę się za swoje dotychczasowe lenistwo. Dlaczego nie potrafię się zmotywować do regularnej pracy i treningów, dlaczego wczoraj dałam się znowu namówić (co nie było trudne) na wieczorne lody na kanapie podczas serialu. I już mi się spociły dłonie, będę znówsię rozjeżdżać na macie i oby nikt nie zauważył jak spociły mi się pachwiny. Znowu przez tą wilgoć spuszyły mi się włosy i wyglądam jak chochoł… Jakim cudem ta dziewczyna obok ma taki boski glow i wygląda jak milion dolarów. Przez moją wagę ciągle walczę z balansem, gdybym tylko schudła to na pewno wszystko lepiej by mi wychodziło, a tak…Jaki to ma sens? Dam sobie z tym spokój, innym jest łatwiej bo są szczuplejsi, kogo ja oszukuję nigdy nie będę jak…

Czy którąś z tych myśli spisanych powyżej zdarzyło Ci się wyłapać i się utożsamić? Większość z nich usłyszałam albo na sali albo w rozmowach 1:1, niektóre są moje własne. Ocenianie mamy wdrukowane od dziecka. Słyszymy oceny od bliskich jako małe dzieci, od nauczycieli kiedy chodzimy do szkoły, od rówieśników. Sami oceniamy. Nie muszę pisać, że kiedyś w magazynach i na billboardach, a dziś w Social Mediach karmimy się obrazami, które zostały starannie wyselekcjonowane i często podkręcone przez aplikacje i programy, a może nawet sztab grafików

- przecież wiemy o tym doskonale.

A jednak…

I choć wciąż obserwujemy rozwój ruchu Body Positive, to nadal, wciąż i wciąż musimy sobie pewne rzeczy powtarzać żeby w nie uwierzyć.

„Wszystko co nas niepokoi, znajduje się w gruncie rzeczy w naszym umyśle. (…) jesteśmy przekonani, że jeżeli zmienilibyśmy warunki, w jakich się znaleźliśmy, bylibyśmy nareszcie szczęśliwi.” *

* Tylko czy to możliwe? Pragnienie innego, lepszego ciała, usprawiedliwianie niepowodzeń jego wyglądem, wagą, wytykanie mu jego wad, pragnienie aby rzeczy były inne niż są - to tylko poruszenia umysłu, wrodzona ignorancja. To nie jest obiektywna prawda o nas.

Chcę Ci powiedzieć, i tu nie będzie zaskoczenia, że…

…rozwiązaniem jest praktyka. Praktyka na głębszym poziomie niż tylko fizyczna forma asan. Zrozumienie przychodzi wraz z regularnością i dyscypliną i zaczynasz zauważać i czuć to co zapisał Patanjali w drugiej Yoga Sutrze „Yoga Chitta Vritti Nirodhah”. Bo gdy umysł staje się spokojny, pozwala nam doświadczyć swojej prawdziwej natury, bez przeszkód w postaci pojawiających się emocji, uczuć, myśli.

Każdy z nas wchodzi na matę ze swoją historią. Niezależnie od tego jaka ona jest, ten moment na macie jest dokładnie taki jaki być powinien i Ty i ja, w tym oto momencie jesteśmy dokładnie tacy jacy być powinniśmy. Ze swoją historią zapisaną i zmagazynowaną w tkankach, mięśniach, stawach. Jesteśmy doskonali tu i teraz. Rodzimy się z takim ciałem i to ono jedno jest z nami na całe życie. Nie mamy drugiego na wymianę. Mamy krótsze, dłuższe nogi, ręce, korpus, mniejszy, większy biust…i to jest takie piękne. Wstydzimy się swojego ciała, staramy się usprawiedliwić, zrzucamy na nie winę. A gdyby tak, zamiast tego poczuć do naszego ciała, naszego jedynego ciała jakie mamy bezwarunkową wdzięczność?

Fot: Justyna Zduńczyk

Praktykujmy Santoshę nie tylko w odniesieniu do wydarzeń, ludzi, życia. Praktykujmy santoshę w skali mikro. Zacznijmy on małej rzeczy. Podziękujmy swojemu ciału za to, że dziś stanęło na macie. Doceńmy że jest, doceńmy za oddech, doceńmy za każde jedno powitanie słońca, które pozwoliło nam wykonać. Pomalutku, krok po kroku, doceniajmy. Na koniec kładąc się w Savasanie i rozluźniając każdy mięsień, zanim pozwolimy ciału opaść na matę a myślom odpłynąć podziękujmy swojemu ciału. Podziękujmy sobie.

Stając na macie poczujmy się wolni. Wolni od oceny swojej fizyczności. Stańmy wdzięczni, że znaleźliśmy ten czas dla siebie. Stańmy dokładnie tacy jacy jesteśmy i doceńmy ciało które pozwala nam robić te wszystkie niezwykłe rzeczy, po których przecież zawsze czujemy się świetnie. Po których rozpromienia Nas energia, która emanuje do wewnątrz i na zewnątrz. Po których czujemy, że ciało jest żywe. Zauważmy te małe momenty, w których podjęta decyzja o przyjściu na zajęcia czy rozwinięciu maty w domu zaowocowała uśmiechem na twarzy. Tylko tyle. I mówmy do siebie, bo słowa mają wielką moc:

Dziękuję Ci moje ciało.

* Tenzin Wangyan Rinpocze, „Tybetańska Joga snu i śnienia”

Paulina Markowska